Ostatnimi czasy poczyniliśmy pewne inwestycje sprzętowe
Póki co, próbujemy ogarnąć sprzęt i jego obsługę, ćwicząc głównie na martwej naturze i naszym kocie 🙂
Dzieci też są wdzięcznym tematem dla portretu i reportażu.
(na zdjęciu powyżej głodny „mistrz drugiego planu”, zabrakło owsa 🙂 )
Podsumowując, można powiedzieć jedno – po latach korzystania z olympusów i byciu w pobliżu perfekcji w klawiszologii, przesiadka na canona jest bolesna, a nauka długotrwała. Mało tego, mam wrażenie, że światłomierz też działa inaczej i trzeba inaczej myśleć o ekspozycji, by zdjęcie nie wyszło prześwietlone czy zacienione. Na szczęście dwa razy większa powierzchnia matrycy i duuużo więcej megapikseli dają pewien margines błędu, którego nie sposób nie docenić…
Z innej beczki, po gwałtownym i burzliwym rozkwicie hiacyntów na parapecie naszej kuchni, który skończył się równie szybko, jak się zaczął, przyszła kolej na żółciutkie i zieloniutkie tulipany i żonkile. Cóż, musimy sobie jakoś poprawiać humor w (nieskończonym) oczekiwaniu na wiosnę!
Pisząc o poprawianiu humoru… niedzielne espresso i lenistwo to jest to… 🙂
W przerwach między relaksowaniem się, sięgamy po lekturę. Sęk w tym, że ciężko zdecydować się, po którą 🙁
Wszystko jest ważne i pasjonujące, a wolnego czasu tak mało… Bartek: jak zwykle zagłębiam się w technikaliach, których sporo w książce Brzozowskiego, na pierwszym planie. Polecam, nie tylko dla amatorów aktu. To świetny podręcznik dla fotografów studyjnych!. Natomiast Ola studiuje kwestie marketingowe i inne aspekty pracy fotografa u DuChemina.
Tymczasem powoli, lecz nie ubłaganie zbliża się odwieczny dylemat – co na obiad!?
Pozdrawiamy i życzymy smacznego, udanej niedzieli! 🙂
bednarczukowie - Niedzielnie… http://t.co/mXpFqX0Kcf
bednarczukowie - Ostatnimi czasy poczyniliśmy pewne inwestycje sprzętowe Póki co, próbujemy ogarnąć sprzęt i jego obsługę, ćwicząc… http://t.co/X5eYdT4KNg